Struktury holotropiczne. Homage to Perlin

afisz-plakatowy-mala-galeria
Termin wystawy: 
02.07.2025 do 20.07.2025

Zapraszamy na wystawę w Małej Galerii Muzeum Historii Kielc, prezentującą prace Jakuba Matysa.

Termin holotropia, zaproponowany przez Stanislava Grofa, opisuje stan świadomości, w którym zacierają się granice między tym, co wewnętrzne i zewnętrzne, subiektywne i obiektywne. To doświadczenie rzeczywistości jako całościowej, współzależnej struktury – niepodzielnej i dynamicznej. W tym sensie holotropia nie wskazuje na konkretną treść, lecz na sposób relacji z rzeczywistością: relacyjny, sieciowy, całościowy. Warto jednak zaznaczyć, że dziś Grof kojarzy się raczej z psychodelicznym renesansem, mistycznymi doświadczeniami z LSD i dziwnymi praktykami oddechowymi niż z akademicką precyzją. Niemniej jego intuicje – pomimo kontrowersji – dotykają czegoś istotnego: poczucia rzeczywistości jako dynamicznej, całościowej struktury, w której jednostka nie jest oddzielona, lecz powiązana z polem, którego jest częścią.
Takie podejście do świadomości znajduje ciekawą analogię również w pracach Federico Faggina – fizyka i informatyka, (współtwórcy pierwszego mikroprocesora Intela).
W późniejszych latach życia Faggin przesunął swoje zainteresowania z hardware'u na pytania o świadomość, sugerując, że każda jednostka świadomości (w tym człowiek) może być lokalną manifestacją większego, nieredukowalnego pola. Inspirując się biologią i fizyką kwantową, wskazywał na podobieństwo między strukturą komórki a strukturą rzeczywistości – gdzie każda część zawiera informację o całości, a całość przejawia się w każdej części.
Podobną zasadę ilustruje wynalazek Dennisa Gabora, twórcy technologii hologramu, za który otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki. Hologram, nawet podzielony na fragmenty, zawiera w każdej części zapis całościowego obrazu. To właśnie od tej właściwości wywodzi się tzw. paradoks holograficzny – intuicja, że struktury rzeczywistości mogą mieć charakter nielokalny, a informacja może być rozproszona w sposób, który wymyka się klasycznemu podziałowi na części.
Jeszcze innym przykładem takiej zasady są fraktale, badane przez Benoîta Mandelbrota. To geometryczne struktury, w których każdy fragment jest odbiciem większej całości – samopodobne, nieskończone i deterministyczne. Niezależnie od skali, ukazują tę samą logikę wewnętrznych zależności, a ich złożoność wynika z prostych reguł powtarzanych wielokrotnie. Fraktal nie jest sumą części, lecz zasadą, która je jednoczy – podobnie jak świadomość w ujęciu holotropowym, czy pole szumu w strukturach generatywnych.
W biologii na podobnej zasadzie opierają się wzory reakcji–dyfuzji, opisane przez Alana Turinga w latach 50. Turing pokazał, że proste reakcje chemiczne zachodzące lokalnie, ale rozprzestrzeniające się z różnymi szybkościami, mogą prowadzić do powstania złożonych i stabilnych wzorów przestrzennych – takich jak cętki, prążki, plamy. Wzory te pojawiają się spontanicznie w jednorodnym środowisku i różnicują przestrzeń bez potrzeby zewnętrznego planu. Tak właśnie powstaje m.in. umarszczenie skóry zebry – każda zebra ma wzór z tej samej klasy, ale nigdy identyczny.
I w końcu – Ken Perlin.
 Informatyk, który na potrzeby efektów specjalnych w filmach stworzył w latach 80. algorytm generujący ciągłe, naturalnie wyglądające tekstury. Szum Perlina miał zastąpić prymitywny szum losowy czymś, co naśladuje złożoność zjawisk naturalnych – chmur, ognia, powierzchni terenu. Za swój wkład otrzymał Oscara za osiągnięcia techniczne. Ale jego dzieło szybko wykroczyło poza technikę: okazało się modelem pola matematycznego, w którym zawarta jest zasada podobna do tej znanej z hologramu, fraktala czy komórki.
W szumie Perlina pojawia się podobna struktura. Jest to algorytm deterministyczny – raz zdefiniowany, opisuje nieskończone pole wartości, istniejące niezależnie od obserwatora. Nie generuje formy w sensie twórczym, lecz definiuje przestrzeń możliwości, w której każda forma już istnieje – jako nierozłączna część funkcji, czekająca na odczyt.
W momencie próbkowania – gdy wybierane są konkretne współrzędne i przeprowadzane iteracje – fragment pola zostaje skrystalizowany. Forma nie powstaje w wyniku operacji losowej, lecz wydziela się z ciągłości pola jako skończony rezultat lokalnej eksploracji. To, co było strukturą potencjalną, staje się postrzegalne dopiero w chwili odczytu.

To właśnie tę strukturę i zasadę wykorzystałem w swoich pracach, sięgając do nieskończonego oceanu form opisanego algorytmem Perlina. Każda z prezentowanych realizacji jest fragmentem tej samej holotropicznej, deterministycznej przestrzeni – wyłonionym za pomocą autorskiego oprogramowania. Lata fascynacji szumem Perlina sporwadziły mnie do tygodni  iteracyjnego przeszukiwania tej struktury w poszukiwaniu form które do mnie przemawiały.
Każdy fragment wydaje się być samodzielną, odrębną jednostką – ale ta odrębność jest pozorna. Powstałe obrazy lub obiekty są tylko wycinkiem większej całości, której granice nie są zdefiniowane. W przeciwieństwie do losowości, która implikuje nieprzewidywalność i brak wewnętrznej spójności, szum Perlina pozwala na ciągłość i powiązanie – każda zmiana wartości jest wynikiem relacji z otoczeniem.
W tym modelu przestrzeni forma nie jest wytwarzana, lecz odsłaniana. Jej istnienie było zapisane w strukturze od początku – stała się jedynie czytelna w wyniku iteracyjnego przeszukiwania. Jej granice zdefiniowane są przez sposób, w jaki została próbkowana, ale jej tożsamość pochodzi z pola, z którego została wyodrębniona.
Wszystko to prowadzi do jednej myśli:  fragment zawiera całość, a całość istnieje w każdym fragmencie. A może po prostu każde  matematyczne odkrycie, które choćby na moment pozwala zobaczyć organiczną strukturę wyłaniającą się z wzoru, bywa dla człowieka czymś więcej niż wzorem – bywa spełnieniem cichego, voyeury­stycznego marzenia o zajrzeniu pod koc tajemnicy stworzenia.